niedziela, 30 czerwca 2013

1

Wypadałoby napisać jakiś wstęp czy coś takiego. A więc opowiadanie jest o pewnej młodej dziewczynie która ze względu na to że jest sobą i wygląda "inaczej" niż reszta jej rówieśniczek jest wyśmiewana i znienawidzona przez innych. Dziewczyna ma na imię Emily i mieszka wraz ze swoim chłopakiem gdyż jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Ma grono bliskich przyjaciół i znajomych z którymi dobrze się dogaduje. Jednak jej dotychczasowy świat zostanie wywrócony do góry nogami gdy na jej drodze stanie piątka przystojnych i utalentowanych chłopaków.
 
Rozdział 1
 
* Perspektywa Emily *

Obudziłam się o godzinie 7 rano za sprawą wyjącego budzika, miałam ochotę rzucić nim o ścianę. Niechętnie ale wstałam z łóżka bo musiałam iść do szkoły. Nie ma to jak siedzieć w tych murach przez kilka godzin wysłuchując że wyglądam jak emo, satanista czy Bóg wie co jeszcze. Czy tak trudno zrozumieć że jestem po prostu sobą, czy nie mogą zaakceptować mojego stylu? Zresztą od kiedy to człowieka poznaje i ocenia się o wyglądzie? Te głupie stereotypy... Ciężko mi było przełamać to lenistwo i chęć pozostania w pościeli ale wiedziałam że to nie będzie dobry pomysł gdy zostanę w domu. Tak strasznie nie miałam ochoty na ten cały cyrk zwany szkołą. Jak dobrze że już niedługo wakacje, tylko to utrzymuje mnie teraz przy życiu. Usłyszałam jakieś odgłosy z sąsiedniego pokoju, pewnie Matt już wstał i urzęduje. Wstałam i poczłapałam do kuchni by napełnić swój żołądek.
- Cześć słońce - usłyszałam za swoimi plecami głos Matta
- Hej - pocałowałam go delikatnie w usta. Przycisnął mnie do ściany i odwzajemnił mój pocałunek. Zarzuciłam mu ramiona na jego szyje. Muszę szczerze przyznać że całować to on potrafi.
- Kocham cię - wyszeptał mi do ucha. I te motylki w moim brzuchu kiedy wypowiadał te słowa. Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego poranka. Przygotowałam śniadanie i wspólnie zjedliśmy je na kanapie przed telewizorem.
- Kotku zrobisz dzisiaj zakupy? - spytałam go
- Przecież wiesz że ja się do tego nie nadaję. Znowu czegoś zapomnę kupić i będę musiał się wracać - zaczął się wykręcać
- Ja nie dam rady, umówiłam się z Lisą po szkole na kawę. Musimy obgadać pewną sprawę.
- No jasne, ty idziesz poplotkować z kumpelą a ja po sklepie mam latać?
- Wiesz że to nie tak. Prosiła mnie o rozmowę, przecież nie mogłam jej odmówić.
- Mam nadzieje że to rzeczywiście ważna sprawa. Tylko później nie chcę słuchać żadnych marudzeń.
- Dziękuję - rzuciłam się na niego i kolejny raz pocałowałam go w policzek. - Jesteś boski!
- Haha codziennie mi o tym przypominasz. W takim razie widzimy się wieczorem?
- Oczywiście. - odpowiedziałam
Wstałam i poszłam do łazienki by przygotować się do wyjścia. Nigdy nie rozumiałam dziewczyn które stoją godzinami przed lustrem i narzekają że nie mają co na siebie założyć. Ja na szczęście nie mam takich problemów bo nie przywiązuje aż tak dużej wagi do ubioru. Owszem że zdarzają się sytuacje kiedy chce ładnie wyglądać i poświęcam więcej czasu na to ale zazwyczaj ubieram się cała na czarno więc z góry mam ułatwione zadanie. Mi po prostu szkoda czasu na stanie przed lustrem, mam o wiele ambitniejsze i ciekawsze rzeczy do robienia. Tego ranka było tak samo. Czarne spodnie oraz zwykła koszulka a na to bluza z kapturem. Po 30 minutach byłam gotowa. Po drodze spotkałam Jasona i razem udaliśmy się do szkoły.
- Co tam u ciebie słychać Em? Jak ci się układa z Mattem? - zagadnął
- Wprost idealnie! Nigdy nie byłam jeszcze tak szczęśliwa.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojego szczęścia, w pełni zasługujesz na to. - podszedł bliżej i przytulił mnie
- Dzięki.
To prawda po tym co przeszłam chciałam zaznać choć odrobinę szczęścia od życia i udało mi się go znaleźć u boku Matta. Tylko jak długo ten stan potrwa? Mam dziwne przeczucie że to tylko głupi sen a gdy się obudzę to wszystko zniknie jak bańka mydlana.
Kiedy dotarliśmy do szkoły już na dzień dobry przywitała nas grupka osób które zaczęły w nas rzucać plastikowymi butelkami. Serio? Czy im naprawdę tak bardzo przeszkadza nasz wygląd? Ale spoko, już na tyle się do tego przyzwyczaiłam że ze spokojem pokazałam im środkowy palec. Na mnie już takie akcje nie robią większego wrażenia choć wiadomo że trochę jest przykro wiedząc że ludzie odrzucają mnie tylko z powodu mojej "odmienności". W szkole jak w szkole, parę nudnych lekcji, kilka uwag nauczycielki na temat mojego niby nieodpowiedniego stroju i jak zwykle obgadywanie mnie za plecami. Przeciętny dzień. Po szkole wraz z Lisą wybrałyśmy się do kawiarni.
- Em liczę na ciebie, musisz mi pomóc. Jak ty mi nie pomożesz to ja już nie wiem co zrobię. - lamentowała
- Dobrze wiesz że bardzo chciałabym ci pomóc ale nie jestem w stanie.
- Naprawdę nie możesz mnie przygarnąć chociaż na kilka dni?
- Nasze mieszkanie nie jest zbyt duże, dwa pokoje i kuchnia. Gdzie niby mam cię przechować, w szafie?
- Daj spokój, ja mogę nawet spać na podłodze tylko się zgódź. Proszę - teraz to już błagała mnie na kolanach a ludzie wokół nas dziwnie się przyglądali.
- Ok ale tylko na jedną noc.
- Dzięki, wiedziałam że ty mnie nie zawiedziesz! Ale na pewno tylko na jedną noc?
- Lisa nie możesz po prostu się pogodzić z rodzicami? Ja mogę cię przenocować ale gdzie ty później się podziejesz?
- To nie jest takie proste, oni traktują mnie jak małe dziecko a mam już 17 lat. Oni nie rozumieją że ja tez mam własne życie i nie mam ochoty przeżyć go tak jak oni tego chcą. A skoro u ciebie nie mogę dłużej zostać to pojadę do babci. Przecież nie wyrzuci własnej wnuczki z domu.
- Jak chcesz ale twoja babcia jest jeszcze bardziej troskliwa niż twoja matka. - zaśmiałam się
- Nie zupełnie, jest troskliwa ale nie czepia się o wszystko i o wszystkich. Ona jest w stanie pojąć że mam prawo spotykać się z kim chcę.
- No dobrze, w takim razie dzisiaj możesz u mnie przenocować ale coś trzeba wymyśleć bo Matt jeszcze o niczym nie wie. Wysłałam go na zakupy a jak wróci to czeka go niespodzianka w postaci mojej przyjaciółki leżącej na kanapie. Oj coś czuje że nie będzie zachwycony - obie zaczęłyśmy się śmiać z tego
- Zostaw to mnie, ja już coś wymyśle. - odparła Lisa ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Posiedziałyśmy jeszcze chwilę a gdy już szykowałyśmy się do wyjścia ujrzałam wysokiego, szczupłego mężczyznę przy barze. Miał na sobie skórzane spodnie i kurtkę z ćwiekami. Stał tyłem ale byłam przekonana że skądś go znam. W pewnej chwili odwrócił się a moim oczom ukazał się .....


*****
I jak wam się podoba pierwszy rozdział? Piszcie w komentarzach czy mam dalej pisać to opowiadanie czy raczej nie ma sensu.
 


6 komentarzy:

  1. Zaciekawiłaś mnie. Pisz dalej, bo chcę się dowiedzieć kogo zobaczyła Emily :)
    Czekam na następną notkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhu ;D robi sie ciekawie ^^ pisz szybko next'a ;D
    A w między czasie zapraszam do siebie :
    http://iwilldieforyouelizabeth.blogspot.com/
    buziaki ; **

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe kogo ujrzała :D
    Kocham opowiadania o BVB <3
    Będe zaglądać często i czekam na cd ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo ciekawe kogo zobaczyła ;D
    Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. No zapowiada się ciekawie . ^^ .
    Czekam . ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. No no , ciekawie się rodi ;D

    Super piszesz . :D

    Życzę dużo weny na 2 rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń