piątek, 16 sierpnia 2013

10

Rozdział 10

* Perspektywa Emily *
Siedziałam na kanapie wpatrzona bezmyślnie w jeden punkt. Matt stał oparty o ścianę i nie odzywał się słowem. Powiedziałam mu o wszystkim, nawet o tej sytuacji w kuchni. O dziwo przyjął to o wiele lepiej niż przypuszczałam. Fakt wściekł się i w napadzie szału zbił naszą ukochaną lampę ale w ostateczności stwierdził że to wszystko to wina Andy'ego. Doszedł do wniosku że to on mnie podrywał i chciał mnie wykorzystać co oczywiście jej totalną bzdurą i już miał ochotę iść do niego i go pobić. Nie wiem jakim cudem udało mi się go zatrzymać w domu. Mimo wszystko nadal jest wkurzony na mnie i nie chce ze mną rozmawiać.
- Matt przepraszam cię za to, nie tak miało być - odparłam po pewnym czasie
- Nie mam ochoty z tobą gadać.. - mruknął pod nosem i wyszedł z domu trzaskając drzwiami.
Zostałam sama w domu z wyrzutami sumienia i poczuciem winy że ta cała sytuacja która się wydarzyła to tylko i wyłącznie z mojej winy. I najgorsze jest to że nie mam pojęcia jak to odkręcić. Mam tylko nadzieje że Matt nie wpadnie na żaden głupi pomysł. Nie wybaczyłabym sobie gdyby coś sobie zrobił. Siedząc na kanapie usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Masakra, nawet nie chce mi się dupy ruszyć by iść odebrać telefon. Zresztą nawet nie chce z nikim teraz rozmawiać. Chociaż to mogło być coś ważnego. Z niechęcią doczołgałam się do stołu, na którym leżał mój telefon i spojrzałam na wyświetlacz.
- Kurwa Lisa gdzieś ty się podziewałaś przez cały ten czas? - krzyknęłam do słuchawki
- Też cię kocham Em - odparła spokojnym tonem - Jestem u Davida, przygarnął mnie na jakiś czas.
- Czekaj gdzie? Pogrzało cię?! - spytałam
- No wiesz, ten przystojniak z naszej szkoły. Cały czas za mną łaził i marudził że chce się umówić to pomyślałam że skorzystam z okazji. - rzekła
- Ale żeby od razu mu do łóżka wskakiwać? Zdajesz sobie sprawę że już połowę szkoły przeleciał a to tylko dlatego że druga połowa to faceci. Chcesz być następna?
- Nie dramatyzuj mała, pomieszkam u niego kilka dni a potem znajdę sobie inne lokum - rzekła - Przecież nie mam zamiaru się z nim bzykać. Za kogo ty mnie masz? - zaśmiała się
- Hahah rób co chcesz ale uważam że powinnaś wrócić do domu. Masz zamiar u wszystkich naszych znajomych nocować?
- Em lepiej powiedz co tam u ciebie? Mną się nie przejmuj - szybko odparła
- Daj spokój, szkoda gadać. Wszystko się spieprzyło ale to nie jest rozmowa na telefon.
- To może się spotkamy? - spytała
Nie miałam ochoty na wyjście z domu i latanie z nią po mieście. Wolałam pobyć trochę w samotności, porozmyślać i zastanowić się czy aby na pewno dobrze zrobiłam mówiąc Mattowi o tej całej sytuacji która się wydarzyła. A fakt że nie wiem gdzie on się podziewa nie daje mi spokoju. A co jeśli on rzeczywiście zrobi coś głupiego?
- Wybacz Lisa ale chyba nie jestem w humorze na to. Przepraszam - wyszeptałam do słuchawki
- Widzę że coś poważnego. Emily wszystko będzie dobrze, nie zamartwiaj się tak. Ale jeśli tak wolisz to spoko. Odezwę się później. Pa - powiedziała i rozłączyła się nie czekając na moją odpowiedź.
No kurde jeszcze tego brakowało aby ona strzelała jakieś fochy. Nic na to nie poradzę że wolę siedzieć sama w domu. Poszłam do kuchni i wyjęłam piwo z lodówki. Rozsiadłam się na fotelu w salonie i wypiłam prawie wszystko jednym duszkiem. Cóż to nie był najlepszy pomysł, od razu zakręciło mi się w głowie. W tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Kurwa kto o tej porze dobija się do mnie? Z trudem wstałam i starałam się nie zaliczyć gleby ale udało mi się dojść do drzwi. Otworzyłam i kto tam stał? Oczywiście że Ash! Na twarzy miał jeden wielki uśmiech a w ręku trzymał lody czekoladowe i popcorn. Kurde on mi czyta w myślach!
- Daruj sobie ten idiotyczny uśmiech.. - mruknęłam do niego
- To tak się wita gości? Człowiek chce być miły i przynosi ci takie pyszności a ty co? Mogłabyś być milsza dla mnie. - odparł lekko podirytowany
- Ok przepraszam. Wchodź - powiedziałam i otworzyłam mu szerzej drzwi aby mógł wejść.
Pierwsze co zrobił to uwalił się na mojej kanapie. No jasne a czego ja się mogłam spodziewać?
- Mów co cię tu sprowadza - rzekłam do niego
- Chciałem sprawdzić jak się czujesz. Kurwa jeśli ten debil coś ci zrobił to pożałuje tego.
- Co masz na myśli? - spytałam zaskoczona
- Mnie nie oszukasz piękna - puścił do mnie oczko - Wiem że Andy jak zwykle coś odpierdolił, przecież on najpierw coś schrzani a później pomyśli. Powinnaś wiedzieć że u niego mózg chodzi na zupełnie innych obrotach niż u normalnych ludzi - odparł i uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam jego uśmiech.
- Haha dobrze wiedzieć. Ale Andy to chyba tu najmniej zawinił.
- Czyżby? - spytał
- W ogóle czemu cię to tak interesuje?
- Nie zmieniaj tematu mała. Czyli miałem rację, coś jest na rzeczy między wami. Co ten kretyn ci zrobił? - zapytał
- A może tak trochę prywatności? Nie wiesz że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? - odparłam i spojrzałam na niego. On nadal leżał rozwalony na kanapie i nie  miał najmniejszego zamiaru wstać.
- Nie bądź taka, powiedz mi co się stało - nalegał
- No dobra. - powiedziałam ze znudzeniem - Między nami nie było absolutnie nic ale obawiam się że nasza znajomość zmierzała w złym kierunku. Musiałam zakończyć to aby nie doszło do żadnej tragedii.
- Ha wiedziałem! Znaczy mi jest przykro i tak dalej ale miałem rację! - krzyknął zadowolony z siebie
- Dobra skoro skończyłeś robić z siebie głupka to może już sobie pójdziesz? Wcale mi nie pomagasz.
- Yyy przepraszam. Nie martw się, nie pozwolę aby Andy się do ciebie zbliżył. Niech szuka szczęścia gdzieś indziej - odparł i objął mnie ramieniem. Może to dziwne ale czułam że mam w nim wsparcie mimo tego że znamy się od niedawna.
Reszta dnia minęła mi raczej w spokoju. Oglądaliśmy jakiś nudnawy film zajadając się lodami i popcornem oraz popijając zimnym piwem z lodówki. Po dwóch godzinach niestety Ashley musiał mnie opuścić i znowu zostałam sama. Chociaż w sumie czy nie tego chciałam? Matt nadal nie wrócił do domu a ja coraz bardziej się denerwowałam jego nieobecnością. Siedziałam po ciemku i czekałam na jego powrót. Nagle drzwi się otworzyły a w nich ujrzałam sylwetki dwóch potężnych osób.



******
Przepraszam was że tak długo nic nie dodawałam ale nie miałam dostępu do internetu. Nie miałam jak pisać rozdziałów i nawet komentować waszych blogów. Przepraszam, wiem że trochę zaniedbuje swojego bloga ale to jest niezależne ode mnie. I mimo że są wakacje mam pewne problemy na głowie i dopóki się z nimi nie uporam to nie wiem czy jest dalszy sens prowadzenia tego bloga. Postaram się nadrobić zaległości i pisać tak często jak się da ale nic nie obiecuje, szczerze to nie jest najlepszy czas na siedzenie przed laptopem. Jeszcze raz was przepraszam i mam nadzieje że mnie choć troszkę zrozumiecie.
A co do rozdziału to jest strasznie krótki. Fajny ani ciekawy to on też nie jest. Był pisany raczej na siłę, bez weny. Mam nadzieję że mnie za to nie udusicie? xD

4 komentarze:

  1. Co Ty pierdolisz?
    Rozdział jest zajebisty i nie toleruję sprzeciwu ^^.
    Czekam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie gadaj rozdział jest świetny jak każdy ;* Ciekawe gdzie ten debil Matt sie podziewa ;p I kim są te dwie sylwetki. No to czekam, na następny z niecierpliwością, tulko mi tego bloga nie usuwaj czasami bo zatopie w keczupie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. HOHO ZAJEBIŚCIE <3
    SUPER ŚWIETNY ROZDZIAŁ ... SERIO !
    COŚ MI SIĘ WYDAJĘ ŻE CI DWAJ FACECI MAJĄ COŚ WSPÓLNEGO Z MATT'EM XDD
    CIESZĘ SIĘ ŻE ASH JEST TAKI MIŁY I SŁODKI ( MOJE PURDY GIRL NIE WYTRZYMUJE <3 )
    CZEKAM *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział. <3 musiałaś kończyć w tym momencie ?! Teraz zżera mnie ciekawość kim są te bysiory. xD wyczuwam akcję. *.* Trzymaj się i życzę weny. :**

    OdpowiedzUsuń