Rozdział 4
* Perspektywa Emily *
Rano obudziłam się z strasznym bólem głowy i z okropnym kacem mimo że wczoraj wcale tak dużo nie wypiłam. Ale tak to jest kiedy przyjaciółka nocuje u ciebie w domu szczególnie jak jest tak zwariowana jak Lisa. Z tego nigdy nic dobrego nie wychodzi. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, wskazywał godzinę 11. Matko!! Ja tak długo spałam? Kurde powinnam już dawno siedzieć w szkole. Mimo że nie lubię tam przebywać to powinnam chodzić ale dzisiaj sobie daruję. Przeciągnęłam się jeszcze raz a potem wstałam i udałam się do łazienki. Gdy się przejrzałam w lustrze o mało nie dostałam zawału serca! Rozmazany makijaż, a to co miałam na głowie aż trudno było nazwać włosami. Szybko zmyłam pozostałości po makijażu i wyczesałam te kudły. Umyłam zęby i poszłam do mojego pokoju by się ubrać. Następnie skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki na śniadanie i gorącą herbatę. Nawet nie wiedziałam gdzie jest Lisa.
- Lisa ! - zawołałam ją - Chcesz śniadanie?
- Jezu człowieku co ty się tak drzesz? Wyspać się nie można.. - weszła do kuchni.
- Oj widzę że nie czujesz się za dobrze - uśmiechnęłam się pod nosem
- Em błagam cię nie mów tak głośno! - zasłoniła uszy dłońmi i położyła twarz na stole.
- Jak chcesz ale przypominam że dzisiaj mamy spotkać się z twoim idolem. Czy ty w ogóle pamiętasz co wczoraj się tu działo? - spytałam
- Coś tam pamiętam. A co znowu coś odwaliłam?
- Hahaha i ty się jeszcze pytasz. Ciekawe jaką minę miał Ash kiedy go nazwałaś swoim mężem.
- Słucham? O czym ty mówisz?
- Czyli jednak nie pamiętasz. A więc tak : zabrałaś mój telefon, zaczęłaś wydzwaniać do CC'iego a że ten nie mógł odebrać to gadałaś z Ash'em. Nie wiem co tam między wami zaszło ale mówiłaś że będzie twoim mężem. A na koniec jeszcze zasnęłaś mi na podłodze w kuchni.
- Kurde chyba rzeczywiście trochę przesadziłam. Ale to przez tą całą sytuację w domu, wiesz chciałam trochę odreagować. Powinnam zadzwonić do domu ale nie mam najmniejszej ochoty kolejny raz wysłuchiwać durnych kazań na mój temat.
- Nie wiem czy dobrze robisz, oni pewnie martwią się o ciebie.
Zapadła cisza. To był trudny temat dla Lisy. Naprawdę miała rygorystycznych rodziców. Pamiętam że jak byłyśmy młodsze to prawie na nic jej nie pozwalali. Wiem bo trochę u nich pomieszkałam po śmierci moich rodziców. Nie lubię wspominać tych czasów, od razu do oczu napływają mi łzy i lecą po policzkach a ja nawet nie zdaję sobie z tego sprawy. Tym razem jednak chciałam tego uniknąć, Lisa nie musi wiedzieć że nadal tak bardzo to przeżywałam. Zresztą nawet Matt nie ma o tym pojęcia. To było 2 lata temu a ja nadal mam przed oczami ten straszny wypadek. I do tej pory duszę to w sobie. Głos Lisy wyrwał mnie tych rozmyślań. Uważnie mi się przyglądała i machała mi ręką przed twarzą.
- Em mówię do ciebie od kilku dobrych minut a ty mnie w ogóle nie słuchasz i patrzysz się ciągle w jeden punkt. Co się dzieje?
- Przepraszam. Zamyśliłam się, nic więcej. - skłamałam
- Na pewno? Em znam cię i wiem kiedy jesteś smutna, powiedz mi prawdę.
- Przecież mówię że nic się nie dzieje. Pospiesz się bo się jeszcze spóźnimy.
Wyszłam z kuchni i prosto poszłam do sypialni. Cudem udało mi się uniknąć tych jej meczących pytań. Nie chcę ją obarczać moimi problemami, ma wystarczająco swoich na głowie. Muszę uporać się z tym sama. No cóż takie życie. Właśnie w tym momencie usłyszałam głośne pukanie do moich drzwi.
- Em wszystko w porządku? Co tak długo tam siedzisz? - usłyszałam głos Lisy
- Spokojnie już idę. - krzyknęłam przez drzwi.
Wyszłyśmy z domu i skierowałyśmy się w stronę klubu o którym nam pisał CC. Przeszła mi ochota na zabawę, nawet jeśli chodzi o mojego ulubionego perkusistę. Ale trudno, trzeba robić dobrą minę do złej gry. Gdy weszłyśmy do klubu od razu zobaczyłyśmy go stojącego przy barze. Podeszłyśmy do niego.
- Hej dziewczyny! Miło was znowu widzieć. - powiedział
- Kurde to nam jest miło że chciałeś się spotkać. - odparłam
- Nie mogłem zawieść swoich fanów - uśmiechnął się do nas - Zamówić wam coś do picia?
* Perspektywa Ashley'a *
Tymczasem kilka stolików dalej trwała zacięta dyskusja.
- Ash mówię ci że to kompletna bzdura. Zapomnij o tym - Andy starał się mnie przekonać do tego że ma rację. Kiepsko mu to szło.
- Tobie nigdy nie podobają się moje pomysły. Co z tobą jest nie tak?
- Nic. Po prostu masz zbyt bujną wyobraźnię i z tego później wychodzą różne dziwne pomysły, tak jak teraz.
- Przestańcie się kłócić i lepiej popatrzcie w stronę baru - zagadnął Jake
Wszyscy jak na zawołanie skierowali głowy w stronę CC'iego i dwóch dziewczyn stojących przy barze. Po co on podrywa te laski skoro ma dziewczynę?
- Skąd on wytrzasnął takie panienki? - mruknął Jinxx
Patrzyłem na tą sytuacją z zaciekawieniem. Lauren wyjechała zaledwie na trzy dni a on już szaleje. Od tej strony to go nie znałem.
- Czyli co teraz cały wieczór będziemy gapić się na jego nowe znajome? - spytał Andy
- Tak !! - chórem odpowiedzieliśmy a Andy tylko spojrzał na nas jak na idiotów i zaczął przeglądać swój telefon.
- Patrzcie idą do naszego stolika - powiedziałem. - Z bliska wyglądają jeszcze lepiej.
- Ash przestań się w nie tak wgapiać! Musisz wszystkie podrywać?
- Oj Andy jak ty mało wiesz o życiu. Tak naprawdę one chcą abym je podrywał a później ...
- A później wykorzystywał i zostawiał bez żadnego logicznego wytłumaczenia? - Andy znowu się na mnie uwziął.
- Bardzo śmieszne wiesz, naprawdę! Zamilcz bo się zbliżają. I postaraj się mieć inteligentny wyraz twarzy.
- Że co proszę?!
* Perspektywa Emily *
Kiedy tylko dowiedziałam się że znajduję się w jednym pomieszczeniu wraz z resztą zespołu zaczęłam cieszyć się jak mała dziewczynka gdy mama jej kupi lizaka. Już na samą myśl że mam okazję ich poznać osobiście aż mam zawroty głowy. Powoli zaczynam się zastanawiać czy przypadkiem nie zachowuje się jak wariatka ale co tam poznam członków mojego ulubionego zespołu! Dla mnie to jest powód do radości. Ukradkiem spojrzałam na Lisę, widziałam na jej twarzy wielki uśmiech. A następnie spojrzałam na chłopaków siedzących przy jednych ze stolików. Czemu oni się tak natarczywie patrzą? Ciekawe po jakim czasie Ash skapnie się że to z nami ostatniej nocy rozmawiał.
- Hej CC! Może byś przedstawił nam swoje koleżanki? - Ash już na wstępie zaczął wpatrywać się w mój biust. Może faktycznie miałam zbyt duży dekolt ale to nie jest powód by się tak gapił!
- Spokojnie Ash. To są nasze fanki, spotkałem je wczoraj. Nie wystrasz mi ich! - te słowa skierował wprost do niego - A właśnie jak macie na imię? - spojrzał w naszą stronę
- Chyba sobie żartujesz! Jak mogłeś zapomnieć tak prostej rzeczy ? - zdziwił się Jake
- No tak jakoś wyszło. Przecież nie zrobiłem tego specjalnie. - odparł
- Stary dałeś ciała. Ale nie ważne - Ash wysunął się do przodu bliżej nas - to jak macie na imię?
- Lisa - bez żadnych oporów odpowiedziała
- A ty? - Ash był tak blisko mnie że aż czułam w swoich nozdrzach jego męskie perfumy.
- Jestem Emily. Miło mi - uśmiechnęłam się
- Masz bardzo znajomy głos. Czy my się znamy ? - spytał Ash
*****
Przepraszam was za wszystkie błędy ale chciałam aby rozdział pojawił się jeszcze dzisiaj i nie zdążyłam sprawdzić. Cieszę się że w ogóle ktoś czyta moje opowiadanie, przynajmniej mam taką nadzieję. Piszcie w komentarzach czy wam się podobał rozdział ;)
Fajny rozdzial ; ))
OdpowiedzUsuńciekawe jak Ash zareaguje jak dowie sie ze to z nimi rozmawial ^^
Czekam na next'a mala ;D
Ale fajnie *.* pisz szybko następny. :*
OdpowiedzUsuń